Wrażenie robi bardzo dobre. Eleganckie wnętrze, przemiła kelnerka i szybka obsługa. Lokal jest można powiedzieć w piwnicy ( co powoduje , że wejście z wózkiem jest nie lada wyzwaniem), w środku jest półmrok. Odnoszę wrażenie, że dzięki temu jest bardziej intymnie i przyjemnie.
Ale do rzeczy..
Tuż po złożeniu zamówienia , Pani kelnerka częstuje nas domowym chlebkiem z pastą z pieczonych buraków i kurczaka. Fajne czekadełko- duży plus!

Na przystawkę zamówiłam szyjki rakowe w białym sosie...No i stało się!
Zakochałam się w tym daniu.Jest niesamowite! Delikatny, pyszny sos, w którym można poczuć wyraźną nutę pietruszki, koperka, szczypiorku...Niebo w gębie! Na to trzeba przyjść do Firlejki.

Niestety, drugie danie zepsuło mi całą wizje tej knajpy.
Po spróbowaniu roladki z indyka z kaszą gryczaną i twarogiem wędzonym, stwierdziłam, że nie jestem w stanie tego zjeść. Ziemniaki były po prostu nie dobre, mięso nie pachniało dobrze. Wiem, że ser wędzony ma specyficzny zapach , ale to niestety nie było zjadliwe. Naprawdę chciałam to zjeść, ale moje kubki smakowe strajkowały.

Drugim daniem było typowe, poznańskie danie: kaczka z modrą i ziemniakami.
Cóż..Średnio lubię kaczkę w formie polędwiczek czy steku.Choć to była pierś,jednak wolę tradycyjne podanie. Ale to moje zdanie. Kaczka była poprawna. Ale bez szału.
Choć przyznam, podana pięknie.
Plusy:
-Przemiła atmosfera
- Dobre ceny
-Szybka obsługa
-Kącik dla dzieci
-Możliwość zagrania na fortepianie
-Czekadełko
Minusy:
-Ciężkie wejście z wózkiem
-Dania główne bez szału

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz